Cat Pusic – prawdopodobnie najbardziej uczuciowy kot na świecie

Cat Pusic – bo tak nazywa się nasz bohater – to kotek ze smutna przeszłością. Gdy był malutki, ktoś podrzucił go pod drzwi obecnych opiekunów. Szczęście w nieszczęściu, że trafił akurat pod ten adres. Jego stan był bowiem tragiczny.

Cat Pusic przeszedł trudną drogę

Według weterynarza kociak miał jedynie 20% szans na przeżycie. Młoda para z walczyła o niego z wielkim zapałem. Proces rekonwalescencji był trudny. Pusic w pewnym momencie znalazł się w stanie krytycznym, w końcu udało mu się jednak zebrać siły. Ostatecznie stał się zdrowym, dużym i silnym kotem, lecz nie była to łatwa droga.

Od początku okazał się być mądrym i ciekawym kociakiem. Opiekunowie uczyli go różnych sztuczek. Dzięki temu dziś mruczuś może pochwalić się wieloma umiejętnościami! Przede wszystkim jednak jego opiekunowie oddali kotu swoje serca. W zamian dostali jego miłość. Wielką miłość. A dziś Cat Pusic jest prawdziwą kocią gwiazdą!

Cat Pusic – największy pieszczoch w kocim świecie!

Poza tym, że Pusic jest zdrowy i piękny, cechuje się niezwykłą wprost uczuciowością. Jest po prostu ogromnym pieszczochem! Jego opiekunowie mówią, że wynika to z jego radości, że udało mu się przetrwać trudne chwile i z wdzięczności za pomoc w tej trudnej drodze. Spójrzcie tylko, co wyprawia ten kociak!

Po opublikowaniu wideo z kocimi pocałunkami i uściskami Pusic stał się rozpoznawalny w Internecie. Jego filmy i zdjęcia zgromadziły ponad 100 milionów wyświetleń na YouTube, Instagramie i Facebooku! Niezły wynik jak na zwyczajnego dachowca, prawda?

Cat Pusic w dzieciństwie doświadczył wiele bólu i cierpienia. Jednak pamięta, kto pomógł mu przetrwać, dlatego jest tak wdzięczny i pełen miłości do swoich opiekunów. Ci, opowiadając historię swojej znajdki, tym samym promują adopcję bezdomnych kotów.

Cat Pusic jest dowodem na to, że koty są uczuciowe, uwielbiają pieszczoty i potrafią to okazywać. Wiele zależy jednak od doświadczeń kota, naszego podejścia do niego i pracy, jaką wspólnie z nim wykonamy. To także znakomity przykład na to, że koty nierasowe potrafią zachwycać w równym stopniu co wystawowe mruczki.