17.04.2022
Strażnik miejski uratował Lolka. Kot zerwał się ze smyczy na spacerze
Magdalena Olesińska
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
11-latka na długo zapamięta niedzielny spacer ze swoim ukochanym kotem. Lolek zerwał się ze smyczy. Na szczęście pan Zbyszek skutecznie udaremnił mu ucieczkę.
fot. Shutterstock
Kot wychodzący czy niewychodzący? Dylemat wielu kociarzy. Idealnym kompromisem wydaje się wówczas wyprowadzenie kota na smyczy. Choć początkowo nie każdemu mruczkowi szelki przypadną do gustu, to z czasem się do nich przyzwyczaja i śmiało idzie przed siebie, eksplorując otoczenie. Niekiedy jednak nawet spacer z kotem na smyczy może wymknąć się spod kontroli, o czym przekonała się 11-letnia Maja. Na szczęście sytuację opanował pan Zbyszek – strażnik miejski, który najpierw wywabił Lolka z pułapki, a następnie złapał go, gdy ten próbował uciekać.
Kot zerwał się ze smyczy
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w niedzielę – 10 kwietnia – w Krakowie. Jak możemy przeczytać na fanpage’u krakowskiej Straży Miejskiej – uzbrojony w szelki i smycz Lolek wybrał się ze swoją opiekunką na spacer. Udali się na boisko szkoły podstawowej. Choć Lolek był na smyczy, 11-latka niosła go na rękach. W pewnym momencie wystraszony kot zeskoczył i schował się w szczelinie pod rampą. Lolka nie ruszały ani prośby, ani błagania 11-latki. Zestresowany kot jeszcze głębiej wcisnął się w kryjówkę. Jakby tego było mało – rozpięła się też smycz. Na pomoc dziewczynce ruszył ojciec jednego z chłopców, którzy byli w pobliżu szkoły podstawowej. Niestety i jemu nie udało się wywabić kota z kryjówki. Zadzwonił więc po pomoc. Chwilę później na miejscu pojawił się strażnik miejski – pan Zbyszek.
Lolek w areszcie domowym
Kota udało się wywabić za pomocą długiej gałęzi. Wydawało się, że to już koniec perypetii. Spłoszony Lolek zaczął jednak uciekać. Na szczęście strażnik miejski złapał uciekiniera, nim ten zdążył się zbytnio oddalić. Zestresowany kot wrócił do zmartwionej dziewczynki. Jak mówią opiekunowie Lolka „kot pozostanie już w areszcie domowym”.
Pan Zbyszek ma na swoim koncie wiele interwencji z udziałem zwierząt – również dzikich. Strażnikiem miejskim jest od 13 lat, prywatnie zaś – wielkim miłośnikiem zwierząt. Choć nikomu nie odmawia pomocy, to – jak sam przyznaje – najbardziej cieszą go akcje, w których ratuje braci mniejszych.