W małym rosyjskim miasteczku Barentsburg znają go wszyscy. Oficjalnie w dokumentach widnieje jako „lis arktyczny”. Ale to kot z krwi i kości. Choć z pewnej odległości można by wziąć puszystego rudzielca za lisa…
Kesha tylko dzięki małemu wybiegowi administracyjnemu może pozostać w Barentsburgu. Na wysepkach Archipelagu Svalbard koty są surowo zakazane. Powód – zapobieganie naruszeniom równowagi ekologicznej. Te małe lecz zwinne i nadzwyczaj skuteczne drapieżniki mogłyby nieźle namieszać w rodowitej faunie wysp.

Kesha jest ulubieńcem mieszkańców małej wysepki. Swobodnie wędruje uliczkami we dnie, a nocuje w lokalnym sklepie motoryzacyjnym. Każdy może go pogłaskać, poczęstować smakołykiem. Kesha ma serce otwarte dla wszystkich. Prawdziwy pan wyspy.
źródło: rutraveller.ru/kadetwww