Kiedy para oglądała dom, ze zdziwieniem dostrzegła, że na ganku wygrzewają się koty. Nie były to dwa, a gromadka. Choć początkowo agent nieruchomości zapewnił, że zwierzęta znikną z podwórka, Emily Bott wraz z partnerem odwiodła go od tego pomysłu. Wkrótce para wprowadziła się do swojego domu i zaopiekowała się 15 kocimi rezydentami.
15 kotów
Emily w wywiadzie dla thedodo przyznała, że wcześniej nigdy nie miała kota. Dlatego też pojawiły się obawy, czy poradzą sobie z tak liczną gromadą. Od agenta nieruchomości dowiedzieli się, że poprzedni właściciel domu dokarmiał koty. Na tym jego opieka nad nimi się kończyła. Emily i Dylan w pierwszej kolejności postanowili zdobyć zaufanie czworonogów, a następnie zawieźć je do lekarza weterynarii, by ten ocenił ich stan zdrowia i przeprowadził zabieg kastracji/sterylizacji.
15 kotów to nie lada wyzwanie. Z całej tej gromadki tylko jeden kot był na tyle odważny, by podejść do nas od razu. Zdobywanie zaufania pozostałych kotów trwało zdecydowanie dłużej – miesiące, a nawet lata. Spędziłam wiele nocy na ganku, karmiąc je i inicjując zabawy – wspomina Emily.
„Pocztę odbieram razem z moją kocią ekipą”
Cierpliwość się opłaciła – koty nawiązały więź z nowymi właścicielami posesji. Jak mówi Emily „za każdym razem, gdy wychodzę na zewnątrz, natychmiast mnie witają”. Żaden kot nie przepuści też pory karmienia. Do kocich rezydentów dołączył Tofey. Choć początkowo ilość mruczków przerażała Emily, teraz razem ze swoim partnerem nie wyobrażają sobie, by mogło tych kotów nie być. Stworzyli dla nich wspaniałą przestrzeń do życia – wypasione kocie ranczo. W planach mają założenie schroniska dla bezdomnych zwierząt.
źródło: www.thedodo.com
