Koty czarne, białe czy pręgowane każdego dnia przemierzają nadmorskie ścieżki otaczające historyczny fort znany jako „El Morro”, który w czasach kolonialnych strzegł zatoki San Juan. Niektóre z tych kotów skrywają się nieśmiało w krzakach z dala od ludzi, podczas gdy inne wybierają pobliskie skały, by cieszyć się widokiem. Być może ostatni raz… Służba Parku Narodowego zaniepokojona ich populacją wdrożyła plan zarządzania kotami wolno żyjącymi. Pomysł oburzył mieszkańców, którzy obawiają się, że zwierzęta zostaną zabite.
„To jak Disney World dla kotów”
Według jednej z teorii koty sprowadzono do San Juan w połowie XX wieku, a ich zadaniem było ograniczenie populacji szczurów. Sprawdziły się w tym znakomicie. Szybko stały się częścią lokalnej społeczności – mogą liczyć na opiekę mieszkańców i wolontariuszy z organizacji Save a Gato. Hordy kotów najczęściej gromadzą się w pobliżu historycznego fortu, w miejscu, w którym jest też najwięcej turystów.
Koty mają zniknąć
Mimo sprzeciwu mieszkańców, którzy nie wyobrażają sobie San Juan bez kotów, wdrożono sześciomiesięczny plan mający na celu zmniejszenie populacji tych zwierząt.
Spotkania turystów z kotami i zapach moczu oraz odchodów są… niezgodne z krajobrazem kulturowym – napisano w planie Służby Parku Narodowego.
Agencja stwierdziła, że plan ma na celu poprawę „doświadczeń turystów”, ochronę zasobów kulturowych i naturalnych, zmniejszenie obaw związanych ze zdrowiem i bezpieczeństwem, a także złagodzenie „uciążliwości”. Zauważono również, że koty prawdopodobnie niszczą rodzimą przyrodę.
Zadaniem wybranej organizacji zajmującej się dobrostanem zwierząt jest zdecydowanie, czy złapane koty zostaną adoptowane, umieszczone w domu tymczasowym lub w schronisku, czy też zostaną podjęte inne działania. Zlikwidowane mają też zostać miejsca, w których karmione są koty (przyciągają szczury i zachęcają osoby chcące porzucić swoje zwierzęta, wiedząc, że zostaną nakarmione) – chyba że są one tymczasowo wykorzystywane do ich łapania.
źródło: apnews.com