Choć często używa się ich zamiennie, określenia „właściciel kota” i „opiekun kota” wcale nie są tożsame.
„Właściciel kota”? Kot nie jest rzeczą…
Pewnie pomyślicie: czy takie pytania w ogóle mają znaczenie? W końcu liczy się to, w jaki sposób traktujemy naszego futrzastego przyjaciela. A jednak to, jak określamy siebie w naszej relacji z kotem, mówi wiele o naszym szacunku wobec zwierząt. Na początek – zajrzyjmy do słownika PWN. Właściciel jest w nim definiowany jako „ten, kto ma jakąś własność”. Opiekun zaś to „ten, kto się kimś lub czymś opiekuje”. Dostrzegacie różnicę? My tak! Nie ma znaczenia, czy kociak był zakupiony w hodowli (a więc odbyła się transakcja kupna-sprzedaży), czy został przygarnięty ze schroniska. Mruczki po prostu nie mogą być naszą własnością. Oto, dlaczego:
- Koty wyzwalają emocje. Kochamy je, cierpimy z nimi lub razem z nimi się cieszymy, są nieodłącznymi towarzyszami naszych trosk i radości – nie powiemy tego samego o stole w kuchni lub krześle, prawda?
- Zajmujemy się nimi – dbamy o ich zdrowie, prawidłowe żywienie, rozrywkę, zwracamy uwagę na to, czy są szczęśliwe. Chcemy, by zostały z nami jak najdłużej. Ciepłe uczucia wzbudzają w nas także (a może właśnie przede wszystkim!) te bezdomne – im także chcemy pomagać!
- Bywa, że poświęcamy się dla nich i… wcale tego nie żałujemy! Zaś one odwdzięczają nam się miłością – czymś, czego nie otrzymujemy nawet od każdego spotkanego człowieka.
- Koty są częścią „stada” – wielu z nas nie wyobraża sobie pełnej rodziny bez mruczka czy nawet kliku!
Słowo „właściciel” nie istnieje w odniesieniu do kota
Chyba wszyscy zgadzamy się z tak przedstawionymi argumentami? Jednocześnie trzeba zauważyć, że o żadnym posiadanym przez nas przedmiocie (choćby leżącym w naszym domu) nie wypowiemy się w ten sposób, prawda? A przecież to właśnie przedmioty posiadamy… Kot natomiast to nasz kumpel, kompan, członek rodziny. W porządku – trochę nieporadny, bo przecież nigdy nie dorzuci finansów do domowego budżetu ? Trzeba stale mieć go na oku i troszczyć się każdego dnia. Co z tego wynika? Właśnie nasza rola: opiekuna, ale nie właściciela – posiadać można przecież auto czy tablet, ale nie żywe stworzenie, które ma przecież osobowość i emocje.
Słowo „opiekun” ma znaczenie edukacyjne!
Czy to, jakiego słowa używasz, odnosząc się do twojej relacji z kotem w ogóle ma znaczenie? Tak! Mówiąc o sobie publicznie „opiekun”, a nie „właściciel kota”, zmieniasz percepcję innych ludzi. Uczysz ich tego, co sam wiesz: kot jest twoim partnerem, członkiem rodziny, a nie rzeczą, którą można swobodnie rozporządzać. To ważne – w ten sposób, małymi krokami, zmieniasz świadomość i mentalność innych! Warto!

A co wy o tym sądzicie? Czujecie się opiekunami, właścicielami czy może raczej… kocimi rodzicami? ? Dajcie znać w komentarzach!