Początkowa nieśmiałość
Początki nie były łatwe. Przyszła opiekunka mruczka nie mogła podchodzić za blisko, gdyż inaczej on wystraszyłby się. Szykowała mu miski z jedzeniem, a sama dochodziła tylko do połowy ogródka, by nie spłoszyć kota. Zanim kobieta zaczęła karmić zwierzaka, nie widziała go nigdy przedtem. Na samym początku ich wspólnej przygody czarno-biały mruczek był bardzo chudziutki i przestraszony. Jednak mimo to, codziennie odwiedzał kobietę.
Przełamywanie lodów
Mruczek cały czas wracał na posiłki przygotowywane przez przyszłą opiekunkę, jednak nie tylko jedzenie było czymś co go przyciągało – była tym też rozmowa. Kobieta zaczęła stopniowo zbliżać się do kota, zmniejszając wcześniejszy dystans. Jednocześnie cały czas do niego mówiła, zadawała mu pytania i nie pozwalała na niezręczną ciszę. „Oh, don’t eat the bug!„, „We gonna be friends?” [„Och, nie jedz robaków!” „Zostaniemy przyjaciółmi?”] – zagajała.
Przełom w relacji
Aż w końcu po 2 miesiącach czworonóg zaczął coraz bardziej zbliżać się do domu. Kobieta zauważyła ewidentną różnicę w jego zachowaniu – teraz to kot podchodził do niej, a nie ona do niego. Od tego momentu ich relacja zaczęła rozwijać się w jeszcze szybszym tempie.
Stopniowe oswajanie
Przyszła opiekunka wiedziała, co robi. W pewnym momencie zaczęła się zastanawiać, jak sprawić, by kot przyzwyczaił się do jej dotyku. W tym celu kupiła fantom dłoni (z pomalowanymi paznokciami!) i tę sztuczną dłoń wyciągała w stronę mruczka. Zwierzak nigdy nie próbował się na nią rzucać ani przed nią nie uciekał. W końcu sztuczna dłoń została zastąpiona prawdziwą, a kobiecie udało się pierwszy raz pogłaskać czarno-białego kota.
Oh my God, I’m crying! I did it! [O mój Boże, płaczę ze szczęścia! Udało mi się!] – pomyślała kobieta, gdy pierwszy raz pogłaskała mruczka według jej relacji dla The Dodo.
Wspólne konwersacje
Po około 4 miesiącach kobieta przywitała się z kotem, a on jej odmiauknął, wydając z siebie króciutki uroczy pisk. Od tego czasu ich pogawędki nabrały mocy i rozpędu. Gdy minęło 5 miesięcy, kot witał ją za każdym razem, gdy wychodziła do ogródka. Był niezwykle chętny do konwersacji. Kobieta naprawdę czuła się tak, jak gdyby mruczek odpowiadał stricte na jej pytania.
Zmiana otoczenia
W pewnym momencie mąż przyjaciółki kota wpadł na pomysł nakarmienia go wewnątrz domu. Od tego czasu małżeństwo zaczęło karmić mruczka w kuchni. Później kot sam z siebie zaczął eksplorować przestrzeń: chodził po schodach, zwiedzał piwnicę, przechadzał się dookoła przez 10-15 minut, po czym opuszczał lokal. Widać było, że dom wyraźnie przypadł mu do gustu.
Domowe pielesze
Z czasem Maple – bo tak para nazwała kota – otrzymywał coraz to nowe podarunki. Małżeństwo zamontowało specjalne drzwi dla mruczka, a także skombinowało dla niego ogromny drapak. Kot zaczął spędzać wszystkie noce w domu, a także stopniowo sam zaczął przychodzić do nowych ludzkich przyjaciół na pieszczoty. Odtąd nowi opiekunowie stwierdzili: „This cat is our cat now” [„Ten kot jest teraz naszym kotem”]. Mruczek nie obcował z nimi już tylko po to, by zaspokoić swoje prymarne potrzeby – teraz przebywał z nimi dlatego, że zaczął czerpać przyjemność ze wspólnie spędzanego czasu. Gdy mruczek zaznał domowego ciepła z pewnością zaczął żałować, że szybciej nie zdecydował się na ten krok w stronę zamkniętej przestrzeni i w stronę… bezwarunkowej miłości.