Choć wiodła żywot kota wolno żyjącego, nie była zdana tylko na siebie – była względnie zadbana, miała budkę, wpuszczano ją do sklepów i regularnie dokarmiano. Mysza z ul. Mariackiej po wielu latach doczekała się nowego domu.
Kotka z ul. Mariackiej
Kotka o charakterystycznym czarno-białym umaszczeniu, cieszy się dużą popularnością wśród mieszkańców nadmorskiego Gdańska. Przez kilkanaście lat widziana w okolicach ulicy Mariackiej – szybko stała się obiektem zainteresowania turystów i innych przechodniów. Niemniej jednak uliczne przygody są już jedynie wspomnieniem.
Czas radykalnych zmian
Kotka z Gdańska musi teraz dostosować się do całkowicie nowej rzeczywistości, ponieważ od teraz jej domem nie będzie ulica, a własne cztery kąty wraz z człowiekiem.
Mysza rozpoczyna nowy etap w swoim życiu. Jeszcze jest niepewna i zaniepokojona. Nic dziwnego. Dla niej to zupełnie nowa sytuacja. Za nią też pierwsza kontrola weterynaryjna. No i dobrze nie jest – relacjonuje gdańskie stowarzyszenie Trzymaj się, Kocie.
Zęby Myszy są połamane, dlatego z pewnością będzie musiała odwiedzić zwierzęcego stomatologa. Ponadto lewe oko kotki wymaga zabiegu poprawienia powieki: Nieleczone entropium [podwinięcie powiek] powoduje ogromny dyskomfort i stany zapalne, przez co na oku zaczyna tworzyć się wrzód. Na szczęście to koniec ryzykownego życia na ulicy. Aktualnie kotka jest pod opieką stowarzyszenia Trzymaj się, Kocie. Po kwarantannie pojedzie do miejsca, w którym zamieszka już na stałe.
Głosy sprzeciwu
Kiedy Mysza zniknęła z ulicy Mariackiej, niektórzy właściciele sklepików i lokalni mieszkańcy bardzo się zaniepokoili. Pojawiły się nawet głosy sprzeciwu: mówiono, że kot został skradziony, że niepotrzebnie go zabrano, że pewnie ktoś chce na nim zarobić. Jednak prawda jest taka, że Mysza jest pod stałą opieką lekarza weterynarii i nie dzieje jej się krzywda. Kotka wreszcie trafi do domu, do ciepłych czterech kątów.
Wczoraj spadło na nas sporo złych ludzkich emocji. Bo kota ukradliśmy. Bo kot zadbany, niepotrzebnie zabrany. Bo tak się nie robi. Bo chcemy na kocie zarobić (no hit!). […] Mysza u nas zostaje. Jest bezpieczna, będzie wyleczona. I będzie mieszkać w domu – czytamy na Instagramie stowarzyszenia Trzymaj się, Kocie.
źródło: zwierzaki.trojmiasto.pl