13.02.2024

Marcowanie kotów już wkrótce się zacznie. Co warto wiedzieć na jego temat?

author-avatar.svg

Dorota Jastrzębowska

Ten tekst przeczytasz w 5 minut

Marcowanie kotów kojarzy się nam głównie z hałasem za oknem, który często budzi nas w nocy. To jednak niejedyny problem, który się wiąże z tym zjawiskiem. Każdy z nas może coś zrobić, gdy słyszy koty wydające charakterystyczne dźwięki.

marcowanie kotów

fot. Shutterstock

Marcowanie kotów zaczyna się już w lutym

Nazwa tego zjawiska jest nieco myląca, bo kojarzy je z marcem. Tymczasem marcowanie może się zacząć o wiele wcześniej – właściwie z reguły dzieje się to już w lutym. O co jednak właściwie chodzi? Marcowanie to określenie na gody kocie – ale nie tylko. Słownik podaje, że dotyczy ono także żbików, rysi i zajęcy.

Pojęcie to obejmuje zachowania związane z rują, którą wolno żyjące kotki mają zazwyczaj dwa razy w roku. Pierwsza ruja po zimowej przerwie wypada wtedy, gdy dzień się wydłuża. Organizm kotki reaguje na większą ilość światła, hormony się uaktywniają i przygotowują organizm na poczęcie. Wpływ na to mają też jednak inne czynniki, między innymi wyższa temperatura otoczenia. Klimat się ociepla i być może dlatego kocie ruje również zaczynają się obecnie nieco wcześniej niż przed laty, a określenie „marcowanie” stało się przez to mniej precyzyjne.

Marcowanie kotów – sygnały, że to już

Nie sposób nie zauważyć kociej rui, mimo że u zdrowej kotki – inaczej niż u suczki podczas cieczki – nie powinniśmy zobaczyć żadnej krwi. Kotka zachowuje się jednak wtedy w specyficzny sposób, którego nie da się przeoczyć. Staje się niespokojna i przymilna, nawet jeśli zazwyczaj taka nie jest i trzyma się raczej na dystans. Dotyk jej jednak nie uspokaja, a wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej ją pobudza. Kotka przebiera w miejscu łapkami, pręży grzbiet i wystawia pupę, odchylając na bok ogon. Takie zachowanie ma na celu zachęcić kocura do kopulacji. Tak nakazuje jej instynkt, chociaż sama kopulacja jest dla niej bolesna. Kotka podczas rui często traci również zainteresowanie zabawą i jedzeniem, przez co chudnie. 

Marcowanie kotów – tego nie odsłyszysz!

Wszystkie te objawy rui razem wzięte nie są jednak tak uciążliwe, jak odgłosy, które im towarzyszą. Charakterystyczne płaczliwe zawodzenie raczej trudno znieść – i dobrze, bo dzięki temu szybciej się decydujemy na sterylizację naszych domowych pupilek. Aby skutecznie wyeliminować objawy rui, trzeba jednak usunąć macicę razem z jajnikami – tak wygląda standardowy zabieg. Po pierwszej rui można go już przeprowadzić bez ryzyka, że kotka nie osiągnęła jeszcze dojrzałości płciowej i że zbyt wcześnie naruszamy jej równowagę hormonalną.

Nie należy natomiast sterylizować kotki podczas rui, gdyż jej organy płciowe są wtedy mocno ukrwione i zabieg grozi krwotokiem. Warto też odczekać kilka dni po rui – nie za długo jednak, bo kolejną ruję domowa kotka może dostać nawet po dwóch tygodniach! Jej cykl, naturalny dla kotów wolno żyjących na dworze, jest bowiem zaburzony przez sztuczne światło, przez co ruja może być prowokowana więcej razy w roku. Okazjonalnie można ją powstrzymać podaniem środków farmakologicznych, jednak nie zaleca się tego powtarzać na dłuższą metę.

Marcowanie kotów wolno żyjących

Co jednak zrobić, gdy płaczliwe zawodzenie nie rozlega się za przyczyną naszej domowej kotki, lecz dobiega zza okna? Obudzenie nas w środku nocy nie jest wcale największym problemem. O wiele poważniejszy kłopot polega na tym, że jeśli nic nie zrobimy, to możemy mieć pewność, iż za kilkanaście tygodni zobaczymy w okolicy kocięta. I nieważne, czy urodzi je kotka wolno żyjąca od urodzenia, czy jakaś niewysterylizowana domowa wychodząca bądź taka, która komuś uciekła lub została porzucona. Urodzone gdzieś w krzakach, z dala od ludzi kocięta, poszerzą grono niechcianych, niezaopiekowanych zwierząt. Dlatego postarajmy się temu zapobiec, póki czas.

 

Marcowanie kotów – jak zapobiec skutkom?

Co możemy zrobić? Przede wszystkim – rozejrzeć się po najbliższej okolicy i spróbować ustalić, gdzie bywa kotka, którą słyszeliśmy. Warto popytać sąsiadów, czy nie zauważyli mruczka, którego do tej pory nie widywali, a także karmicieli kotów wolno żyjących, czy nie przybył im w ostatnim czasie jakiś nowy stołownik przy miskach. Ci drudzy wprawdzie zwykle wiedzą, co robić w takiej sytuacji i gdzie zgłosić problem, ale... Gdy chodzi o pilną pomoc zwierzęciu, najlepiej zawsze polegać tylko na sobie i nie oglądać się na innych.

Zlokalizowanie kotki – chociaż w przybliżeniu – jest konieczne, by wezwana pomoc okazała się skuteczna. Jeśli na przykład zwierzak pojawia się regularnie przy miskach karmicieli, ustalmy z nimi, która to jest godzina. Te cenne wskazówki przekażmy służbom lub fundacjom, które poprosimy o pomoc. Kotkę trzeba bowiem odłowić, sprawdzić, czy ma czip (może ktoś jej szuka?), a jeśli go nie posiada – wysterylizować ją.

Marcowanie kotów – kto może pomóc?

Zabieg sterylizacji, gdybyśmy chcieli za niego zapłacić, kosztuje paręset złotych. Poza tym kotka może nie dać się nam złapać wręcz, i to nawet wtedy, gdy jest to czyjś kot domowy. No i musi po zabiegu pozostawać przez jakiś czas w ciepłym i bezpiecznym miejscu. Dlatego najlepiej się zwrócić o fachową pomoc.

Niestety, nie wszędzie jest ona łatwo dostępna. Warto sprawdzić w internecie, czy w okolicy są jakieś fundacje zajmujące się kotami. Zwykle mogą pomóc w różnym zakresie: począwszy od wypożyczenia klatki-łapki, która pomoże nam samodzielnie odłowić kotkę do sterylizacji, przez udostępnienie nam talonu na darmowy zabieg, aż po zajęcie się problemem od początku do końca, bez naszego udziału. W niektórych miastach, na przykład w Warszawie, straż miejska dysponuje tak zwanym ekopatrolem, któremu można zgłaszać między innymi przypadki porzucenia zwierząt.

Marcowanie kotów – początek przygody

 Być może w naszym mieście jest też inna możliwość, wymagająca jednak z naszej strony większego zaangażowania. Przykładowo w stolicy można się zarejestrować w wydziale środowiska i zostać wolontariuszem opiekunem kotów wolno żyjących, któremu przysługują przydziały karmy, bezpłatne talony na sterylizację (w ich ramach kotka ma też po zabiegu zapewniony kilkudniowy darmowy pobyt w lecznicy) i leczenie kotów oraz możliwość wypożyczenia klatki-łapki.

Wiąże się to jednak z decyzją o zajęciu się kotami wolno żyjącymi na co dzień, a nie tylko jednorazowo. Jednak wielu wolontariuszy tak właśnie zaczęło swoją przygodę z pomaganiem zwierzętom. Może koci płacz, usłyszany pewnej nocy za oknem, odmieni także twoje życie?

Pierwsza publikacja: 10.02.2024

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Dorota Jastrzębowska

Miłośniczka psów, szczególnie terierów. Obecnie opiekunka przygarniętej yoreczki Adelki, wolontariuszka opiekująca się kotami wolno żyjącymi w warszawskiej dzielnicy Ochota, była redaktor prowadząca czasopismo „Mój Pies i Kot".

Zobacz powiązane artykuły

01.05.2024

Nadciśnienie u kota. Objawy, skutki, leczenie

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Nadciśnienie u kota to często nieuświadomiony lub zaniedbywany problem zdrowotny. Może ono jednak prowadzić do bardzo poważnych komplikacji. Warto zatem regularnie badać kocie ciśnienie, co pozwoli na szybkie wykrycie choroby u pupila i rozpoczęcie leczenia.

kot u weterynarza

undefined

29.04.2024

Czy i dlaczego koty odchodzą, by umrzeć w samotności?

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

O kotach krąży wiele mitów. Czy teoria, że kot przeczuwa swoja śmierć i na moment przed nią opuszcza swój dom, jest prawdziwa?

stary kot leżący w słońcu

undefined

27.04.2024

Dlaczego mówi się, że kot ma dziewięć żyć? Skąd wziął się ten mit?

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Na temat kotów funkcjonuje wiele nieprawdziwych mitów. Jednak ten o dziewięciu życiach jest chyba najbardziej absurdalny!

koty mają dziewięć żyć

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata kotów!

Zapisz się